Darmowa dostawa
Darmowa dostawa (Paczkomaty inPost) już od 100,00 zł.
Zrzutkowa rocznica
40.jpg

To było experience of a lifetime. 145 osób, które wsparło mój projekt. 101% zebranej kwoty. Ocean życzliwości i pomocy. Bez tych 30 dni nie byłoby mojej książki. Jednakże ten szczególny miesiąc w zeszłym roku poprzedzony było wieloma przygotowaniami. Przeczytajcie jak to było.

Listopad 2019. Rozmowa z Szczepanem Kasińskim, który zawodowo zajmuje się crowdfundingiem i ma w tym temacie spore doświadczenie. Słucham opowieści Szczepana, który także wydał książę w ten sposób. Widzę entuzjazm Szczepana. To ten moment kiedy zapada decyzja o wydaniu książki w systemie self-publishing, czyli o zorganizowaniu zbiórki na zrzutce, która rozpoczęła się 2 miesiące później.

Koniec listopada i grudzień 2019 to czas przygotowań do zbiórki. Rozmów ze znajomymi oraz pisania tekstu, który będzie opisywał cel, na który zbieram pieniądze. To czas nagrywania filmiku (to wydarzenie wspominam najbardziej traumatycznie, gdyż to był mój debiut filmikowy w mediach społecznościowych. Filmik na zrzutkę nagrywałam chyba z 60 razy. Serio. Chcecie zobaczyć? Link pod tekstem). Pod koniec grudnia otrzymuję recenzję od p. Bartosza Brzozy (znajdziecie ją na okładce z tyłu mojej książki), która uspokaja i motywuje do kolejnej próby nagrania filmiku ;-)

Styczeń i luty 2020 to bardzo intensywny czas. Mega inspirujący i pobudzający do działania. Z czego to był dla mnie test?

  • z zaufania. Przede wszystkim Szczepanowi i jego podpowiedziom, które nie zawsze były dla mnie intuicyjne. Czy było warto? Było, oj było. Szczepan naprawdę zna się na rzeczy. Dziękuję!

  • z niechęci pokazania się w mediach społecznościowych. Przełamałam ją, a efektem tego jest między innymi to, że nagrywanie filmików stało się rzeczą naturalną.

  • z cierpliwości. Że nie wszyscy jeszcze przeczytali mojego posta/maila/wiadomości. Że do końca zostało jeszcze trochę czasu, a ja bym chciała już. No już.

Nie był to dla mnie test z wiary w projekt, bo ja od początku czułam, że warto w to iść i że to jest droga dla mnie. Ale wsparcie Męża, Szczepana, Pawła i 145 osób które w ciągu jednego miesiąca wsparły wydanie Mai dodało mi skrzydeł.

Z samej zrzutki najbardziej chyba utkwiła mi w pamięci rozmowa ze Szczepanem dokładnie 7 dni przed zakończeniem zrzutki. Na liczniku było wtedy dokładnie 50%, a Szczepan, pełen wiary i optymizmu, mówi mi, że to powinno się udać. Ja już wtedy pogodziłam się z myślą, że prawdopodobnie zmniejszę nakład wydruku mojej książki, bo pełnej kwoty nie uzbieram. A Jego słowa dodały mi otuchy i sił do tego, aby walczyć do końca.

Jakie błędy popełniłam w czasie zrzutki? Po pierwsze, zlekceważyłam Instagram, nie miałam wtedy nawet jeszcze założonego tam konta. Po drugie, niedoszacowałam koszty promocji. Jakich rad udzieliłabym osobie, która ma konkretny pomysł i chcę założyć zrzutkę? Walczyć do końca i zaufać osobie, która się na tym zna. Na przykład Szczepanowi.

Po zakończeniu zrzutki dostałam dużo wiadomości, że to fajnie widzieć jak ktoś realizuje swoje marzenia. Że warto o nie walczyć. Że warto wychodzić ze swojej strefy komfortu. Że to inspirujące i pobudzające do działania.

Link do zrzutki znajdziesz TUTAJ.

A TUTAJ jeszcze filmik, który nagrałam wraz z moimi dziećmi i do którego czuję szczególny sentyment.

A Tobie marzy się coś? Robisz coś w tym kierunku?

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl